Dzisiejsze święto, poza rozpuszczeniem najbardziej skamieniałych serc, rozpuściło także nasz przerębel. Skończyła się walka z lodem, skończyły się orzełki na śniegu. W zamian za to, wznowiliśmy zimowe pływanie. A ponieważ jest wśród nas wielu amatorów wodnych aktywności, sekcja winterswimmingu rośnie nam w siłę. I nie da się ukryć, że mamy nieśmiałe aspiracje przeprofilowania naszego dotychczasowego statecznego morsowania na coś bardziej dynamicznego, bardziej sportowego.
Duże podziękowania należą się Panu Ryszardowi, który w myśl zasady, że święto miłości nie może obejść się bez dobrego "lizanka", ufundował wszystkim kąpiącym się paniom przepyszne lizaki o miłosnych kształtach:) Dziękujemy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz